Czy potrzebujemy tradycyjnej szkoły w czasach, kiedy sztuczna inteligencja generuje rozprawkę w kilka sekund? AI nieuchronnie staje się istotnym elementem naszej codzienności, a co za tym idzie – edukacji. Mało prawdopodobna wydaje się wizja zatrzymania tego procesu.
“Za sprawą sztucznej inteligencji w ciągu następnych dziesięciu lat nastąpi więcej zmian w świecie nauki niż przez ostatnie sto”
– mówi Petros Psyllos w rozmowie z Maksymilianem Mireckim (Coopernicus.pl)
Sceptycy normalizowania korzystania ze sztucznej inteligencji w szkołach alarmują, że takie rozwiązanie może prowadzić do “ogłupiania młodego pokolenia”. Z jednej strony podobne obawy podnoszono, kiedy w ubiegłym stuleciu na rynek wchodziły kalkulatory, przez które osoby w wieku szkolnym miały zatracić umiejętność liczenia. Jak wiemy, tak się nie stało. Jednak pojawiający się w tym temacie niepokój nie jest nieuzasadniony. Badania przeprowadzone w Norwegii pokazały, że poziom IQ młodego pokolenia zaczął spadać o 7 punktów procentowych na dekadę.
“Kiedyś faktycznie trzeba było więcej pamiętać. Dzieciom trzeba trenować mózg i działające w nim algorytmy, bo właśnie na nich później bazuje inteligencja”
– dodaje Petros Psyllos
Nie ucząc się rozwiązywania skomplikowanych działań czy zapamiętywania dat przenosimy się z pamięci naturalnej na pamięć sztuczną w komputerach. W przypadku AI nie mamy do czynienia z kolejnym narzędziem pokroju ulepszonego kalkulatora, ale właśnie inteligencją, czyli cechą, którą powinniśmy wypracowywać w szkole.
Jeśli nie inteligencja, to jaka inna cecha pozostanie autonomiczna dla ludzi? Podkreślano, że sfera emocjonalna jest tą, w której technologia nie jest w stanie zastąpić człowieka. Jednak i tu AI znajduje szersze zastosowanie: jest w stanie przeanalizować twarz człowieka i na tej podstawie rozpoznać jego uczucia czy nawet poglądy polityczne.
Sztuczna inteligencja staje się istotnym problemem również na uczelniach wyższych.
W badaniu przeprowadzonym przez coopernicus.pl około 60% ankietowanych studentów zadeklarowało, że korzysta z AI w toku studiów.
Okazuje się, że napisanie pracy licencjackiej czy magisterskiej nie będzie efektywnym sposobem na sprawdzenie czyjejś wiedzy, ponieważ nie dysponujemy narzędziami, które są w stanie stawić czoła modelom językowym i je skutecznie wykrywać. Detektory AI są uczone wyłapywać tekst, który jak najbardziej przypomina wygenerowany przez maszynę, a modele tworzone są coraz bardziej “ludzko” – dlatego te pierwsze przegrywają walkę. Rozwiązaniem mogłoby być dogłębne studiowanie języków, które przysparza nam wiedzy o tym, w jaki sposób człowiek myśli i używa słów. Jednak AI też jest w stanie się tego nauczyć.
Skoro nie jesteśmy w stanie zatrzymać rozwoju sztucznej inteligencji i trwale wyeliminować jej z naszej rzeczywistości, warto zastanowić się jak powinien na to zareagować system szkolnictwa. Pierwszą opcją jest pozostanie przy tradycyjnym modelu nauczania, w którym główną rolę odgrywają nauczyciele, a wykorzystanie AI jest maksymalnie ograniczone. Aktualnie w Polsce raczej dominuje to podejście, czego przykładem mogą być m.in. regulacje wprowadzane przez uczelnie wyższe wyznaczające granice, w jakich studenci mogą wykorzystywać sztuczną inteligencję przy pisaniu prac. Jednak rzeczywistość zaskakuje – badanie Impact Research pokazało, że 51% nauczycieli korzysta z technologii AI, a 38% pozwala na korzystanie z niej uczniom. Tak mógłby wyglądać drugi model edukacji, gdzie uczniowie używaliby AI, na przykład w celu ułatwienia dokonywania researchu. Najbardziej radykalnym podejściem byłoby zastąpienie roli nauczyciela spersonalizowanym tutorem AI. Rola tradycyjnego nauczyciela zostałaby sprowadzona do nadzorowania pracy i postępów uczniów. To kontrowersyjne rozwiązanie ma swoje zalety: sztuczna inteligencja jest w stanie lepiej analizować nasze ukryte preferencje. Potrafi “obserwować” nas całościowo i wykrywać nawet podświadome zachowanie w celu dobierania dla nas bardziej odpowiednich treści. W tym zakresie wykorzystuje się AI choćby do personalizowania dla nas reklam i sprzedaży produktów. Taki tutor mógłby być skuteczniejszy w analizowaniu naszego trybu nauki, wyznaczaniu optymalnego czasu na powtórki czy nawet doradzaniu nam w kwestiach wyboru ścieżki kariery. Model nie jest bez wad. Brakuje w nim relacji interpersonalnych, których ogromna część zawiązuje się aktualnie właśnie w szkołach, między uczniami i nauczycielami. Pojawia się też pytanie, czy kiedy zaakceptujemy zastąpienie istotnych społecznie zawodów przez sztuczną inteligencję, a takim bez wątpienia są nauczyciele, edukacja ma w ogóle sens? Do czego w życiu miałaby nas przygotowywać?
Cała rozmowa przeprowadzona przez Coopernicus.pl
Fot. Unsplash
Transkrypcja: Aleksandra Fijałek