Dumni z bycia Polakami - przeczytaj nowe wydanie Kwartalnika Coopernicus!
Artykuł - zdjęcie główne
Japonistyka w sieci: Doktorantka Zofia Kurzawińska dzieli się nauką na Instagramie

Młoda naukowczyni udowadnia, że pasja do nauki może przenieść się także na grunt mediów społecznościowych. Jej zaangażowanie w popularyzację wiedzy o japońskiej kulturze, historii i języku przyciąga uwagę ponad tysiąca obserwujących na Instagramie oraz inspiruje uczestników różnych inicjatyw.

Chociaż z wyborem studiów wahała się do ostatniej chwili, Zofia Kurzawińska ostatecznie wybrała japonistykę. Obecnie jest doktorantką na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika (UMK) w Toruniu. Japońskiego uczy się już od jedenastego roku życia, a w liceum pojechała na miesięczną wymianę do Japonii. Wzięła w niej udział jako jedna z trzech osób z Polski, po napisaniu egzaminu w ambasadzie Japonii. Wyjechała do małej miejscowości Inami w prefekturze Wakayama i zamieszkała u jednej z tamtejszych rodzin. Co ciekawe, dzięki temu, że wuj w tej rodzinie był mnichem, dowiedziała się wiele o lokalnych obrzędach buddyjskich. Śmieje się, że miała nawet okazję zadzwonić tradycyjnym dzwonem bonshō. A w lokalnym gimnazjum Zofia oglądała, jak dzieci uczą się gotować i szyć na specjalnych zajęciach z gospodarstwa domowego. Spotkała tam też dziewczynkę, która była wielką fanką gry na fortepianie i polskiego artysty Rafała Blechacza. Wyjazd był spełnieniem jej marzeń – od dziecka chciała pojechać do tego kraju i zobaczyć, jak tam jest naprawdę. W Japonii szczególnie fascynuje Zofię to, że jest to kraj położony na wyspach, co, jak zauważa, przekłada się na szczególną relację z resztą świata.

„Japonia historycznie miała naprzemiennie okresy izolacji i otwarcia na stosunki handlowe z zagranicą. Za każdym razem przyjmowała dokonania płynące z zewnątrz w bardzo oryginalny sposób i dostosowywała je do rodzimych potrzeb i standardów”

– mówi Zofia.

Japońskie podejście do kultury i świata było też widoczne podczas jej studiów licencjackich i magisterskich. Zofia zauważa, że na studiach wszystko wydawało się inne: omawiali japońskie nurty w sztuce i literaturze, które są zupełnie odmienne od tych ze świata zachodu, choć wymiana literacka zachodziła pomiędzy Japonią a Europą. Uczyli się też o kulturze Japonii, w tym o symbolice przemijania mono no aware związanej z kwitnącą sakurą. Zofia mówi, że sakura, bardzo istotny symbol w Japonii, kwitnie tylko przez parę tygodni, pięknie obrazując niestałość świata. Studenci omawiali również unikatowe kulturowe uczucia i stany, takie jak wabi-sabi. W języku polskim nie ma odpowiednika dobrze oddającego to słowo, najtrafniej można je opisać jako pomieszanie samotności, izolacji i przemijania. 

„Uczyliśmy się o Japonii trochę tak, jak Japończycy uczą się o swoim kraju w szkole”

Dodaje, że na studiach doktoranckich to podejście się zmieniło. Była zdziwiona przeskokiem do europejskiego punkt widzenia. Zagadnienia zaczęły być omawiane bardziej z punktu widzenia kolonializmu i postkolonializmu.

„Trudno mi się było przyzwyczaić.”

Jedyna doktorantka japonistyki

Temat doktoratu Zofii to Japońskie, rosyjskie i polskie otoczenie literackie Bronisława Piłsudskiego. Bada, jak starszy brat Józefa Piłsudskiego, który został zesłany na Sachalin za podejrzenie o zamach na cara rosyjskiego, zasymilował się w tamtejszym środowisku. Zauważa, że zesłani Europejczycy często zaczynali prowadzić tam badania naukowe, ponieważ utożsamiali się z lokalnymi mniejszościami, które miały swoją własną kulturę i wierzenia. Właśnie w taki sposób Bronisław Piłsudski poznał ich język oraz zostawił po sobie mnóstwo wartościowych notatek i nagrań. Trudnością w prowadzeniu takich badań jest dostęp do źródeł, zauważa Zofia.

„Nikt nie kupi dostępu do archiwalnych japońskich gazet dla kilkudziesięciu studentów japonistyki.” 

Właśnie dlatego warto mieć kogoś w Japonii, kto może przesłać książkę potrzebną do dalszych badań, mówi. Dodatkowo warto podkreślić, Zofia jest jedyną doktorantką japonistyki na Wydziale Humanistycznym UMK.

„Jestem też pierwszą osobą, która obroniła tutaj magisterkę z japonistyki”

Kierunek japonistyka, który studiowała na licencjacie był nowym na uczelni, drugi stopień został otwarty dopiero dla jej rocznika. Zofia już wtedy wiedziała, że chce iść na doktorat, więc zdecydowała się obronić magisterkę jak najwcześniej, by mieć czas przygotować się do dalszych studiów.

„Plus jest taki, że na uniwersytecie praktycznie nie mam konkurencji w swojej dziedzinie. A minus jest taki, że nie mam odpowiednich struktur, do których mogłabym przynależeć z innymi orientalistami. Stąd moja wielka aktywność na uczelni i wstąpienie do samorządu doktorantów, żeby stworzyć dla siebie oryginalną drogę, która tutaj jeszcze nie była stworzona”

Oddolna inicjatywa zmiany ustawy 

W samorządzie zajmowała się równym podziałem środków dla doktorantów, równym prawem do zabierania głosu i zmianami w regulaminie samorządu. Mówi, że poprzez swoją działalność nauczyła się bardzo wiele o wewnętrznych regulacjach na Uniwersytecie. Dowiedziała się też wiele o Ustawie o Szkolnictwie Wyższym. To zgromadzone doświadczenie pozwoliło jej wziąć udział w oddolnym ruchu doktorantów z całej Polski. Razem z nimi postulowała przedłużenie czasu studiów doktoranckich ze względu na znaczące utrudnienia, które pandemia koronawirusa sprawiła studentom. Jak zauważa Zofia, biblioteki i laboratoria zostały nagle zamknięte. Później doszła jeszcze kwestia inwazji Rosji w Ukrainie, co uniemożliwiło wielu doktorantom zrealizowanie planów ukończenia doktoratu w Rosji.

„Doszło do sytuacji, w której była duża nierówność w tym, ile czasu ktoś miał na napisanie doktoratu”

To zmotywowało doktorantów z różnych polskich uniwersytetów do zawalczenia o swoje prawa na poziomie ustawodawstwa krajowego, zwracając się z postulatami do Sejmu i Senatu Rzeczpospolitej Polski. Zofia mówi, że ustawa była omówiona w Senacie, gdzie doktoranci zaczęli szukać polityków skłonnych do współpracy.

„Była to fascynująca przygoda, na początku myśleliśmy, że się nie uda. A jednak, jak już zaczęliśmy pisać do wszystkich biur i telefonować, to znalazły się osoby, które nas wsparły i przekonały polityków.”

Akcja nabrała rozgłosu, Zofia śmieje się, że razem z innymi doktorantami oglądała jak ich sprawa omawiana była w TVN.

„To druk 3302, Poselski projekt ustawy o zmianie ustawy – Karta Nauczyciela, ustawy o instytutach badawczych, ustawy – Prawo oświatowe oraz niektórych innych ustaw”

czyta Zofia.

Działania na rzecz rozwoju Uczelni

Jako członkini Uniwersyteckiego Ośrodka Analiz Strategicznych UMK, Zofia reprezentuje też głos doktorantów w kwestii kierunku rozwoju uczelni. Tematy, w których zajęła stanowisko, to: bardziej przystępna rekrutacja dla studentów zagranicznych oraz umożliwienie pisania adresów i imion studentów w alfabetach kraju, z których pochodzą. Mówi, że niektóre listy napisane w alfabecie łacińskim nie dochodzą, gdy są przesyłane do krajów takich jak Chiny.

„Na pewno każdy czułby się doceniony, gdyby mógł zapisać swoje dane w rodzimym alfabecie. Transliteracja ideogramów na alfabet łaciński sprawia, że warstwa znaczeniowa częściowo zanika” – zauważa Zofia, mówiąc o języki chińskim i japońskim.

W swoich działaniach zachęca też do większej mobilności wśród doktorantów.

„Uważam, że przynajmniej raz powinno się wyjechać za granicę. To poszerza świadomość i pokazuje inny sposób zgłębiania  nauki.”

Ważny jest też dla niej równy dostęp do grantów, wyjazdów i informacji, które zwiększają szanse na dobrą karierę akademicką. Zwraca również uwagę na popularyzowanie umów, które długofalowo nie uzależniają naukowców od uczelni. Zofia zauważa, że niektóre umowy mogą zniechęcać naukowców do udzielania się i wypowiadania publicznie.

Wystąpienia publiczne

Jako autorka profilu na Instagramie o nazwie ziomalska.nauka, Zofia aktywnie dzieli się swoją wiedzą w Internecie. Chociaż do dzisiaj pamięta, że bała się wrzucić pierwsze Instagram Story. To, co dało jej dużo poczucia pewności siebie i ogrom wiedzy, to wzięcie udziału w programie PhD Mental Health KRD. To inicjatywa zorganizowana przez mgr Patrycję Uram, psycholożkę i doktorantkę PAN oraz grupę osób, które potem realizowały projekt. Podczas programu razem z innymi starszymi naukowczyniami Zofia prowadziła tzw. live’y oraz promowała darmowe wizyty w poradni psychologicznej dla doktorantów.

Brała też udział w wielu wydarzeniach organizowanych przez Stowarzyszenie Rzecznicy Nauki, którzy zajmują się łączeniem naukowców i dziennikarzy. Ciekawym projektem Stowarzyszenia są Szybkie Randki Naukowo-Dziennikarskie, gdzie naukowcy i dziennikarze spotykają się przy stole i podczas rozmowy szukają wspólnych tematów  Daje to szansę na nawiązanie współpracy i pozyskanie osób, które są w stanie podzielić się swoją wiedzą ekspercką. Zofia brała też udział w szkoleniach z dziennikarzami, gdzie dowiedziała się, jak wygląda współpraca z mediami.

„Od tego czasu bardzo się rozwinęłam. Jak jest ten moment, kiedy jest jakaś kamera i trzeba coś powiedzieć, to każdy patrzy po sobie, odwracając wzrok, a ja mam takie: ja! ja!”

Influencerzy i popularyzacja nauki

Ulubioną formą komunikacji naukowej Zofii są rolki, czyli krótkie filmiki publikowane na Instagramie. Docenia fakt, że są to szybkie formy, gdzie w przystępny sposób da się czegoś dowiedzieć na przeróżne tematy. Oprócz tworzenia takich rolek na swój profil korzysta z nich, aby doszkalać się z różnych dziedzin. Niedawno dostała propozycję pierwszej współpracy – otrzyma od wydawnictwa czasopismo o Japonii, o którym ma się wypowiedzieć na swoim profilu. Cieszy się, że działalność rozwija się w tę stronę.

„Tradycyjny proces akademicki jest taki, że pisze się publikacje, to trwa długo. Potem są recenzje, feedback, publikacja, co może zająć nawet kilka lat. A tutaj ma się informację zwrotną od razu – wiadomo, czy rolka pójdzie w górę, czy “zanurkuje”

Dodatkowym plusem pokazywania nauki w Internecie jest znacznie szybsza odpowiedź od odbiorców. Na uczelni często powtarza się, że pracę czyta tylko recenzent i promotor, a później może kilku specjalistów w danej dziedzinie, zauważa. A w Internecie od razu dostaje się opinię w formie komentarzy od odbiorców.

„Podoba mi się ten bieżący wgląd w to, jakie reakcje wywołała moja praca.” 

Plany na przyszłość

Zofia widzi dla siebie wiele ścieżek na przyszłość. Po ukończeniu doktoratu rozważa wykładanie na krajowej uczelni bądź ponowny wyjazd na postdoc do Japonii.

„Dawno nie byłam w Japonii (ostatnim razem w 2019), a ważne jest bycie na bieżąco. Przecież to młode pokolenie Japończyków, które teraz dorasta, ma dostęp do takiego samego Internetu jak większość ludzi na świecie. I ma raczej wspólne poglądy z całym światem, a nie zależne od kraju swojego pochodzenia. Trzeba być na czasie, bo te rzeczy, które jeszcze niedawno można było przeczytać w książkach o Japonii mogą stawać się nieaktualne.”

Zofia rozważa też popularną obecnie ścieżkę, jaką jest skończenie doktoratu i zajęcie się popularyzacją nauki w mediach. Mówi o dr inż. Adamie Mirku, który podczas swojego doktoratu zdobył popularność w mediach społecznościowych i wydał własną książkę.

„Ale nie taką wydaną niskim nakładem w wydawnictwie akademickim, tylko dostępną w Empiku. I będzie miała też audiobooka. Czasami wystawiana jest nawet w Biedronce”

Mówi o tym, że autor musi mieć ogromną satysfakcję z wydania takiej książki, możliwości podpisywania jej i dzielenia się wiedzą.

„W odwrotności od takiej sztywnej książki akademickiej, której może nikt by nie przeczytał. Wydaje mi się, że to jest wielka frajda i chciałabym spróbować czegoś takiego.”

Wsparcie jest kluczowe

Studentom, którzy myślą o podjęciu doktoratu lub są już na tej ścieżce, radzi znaleźć system wsparcia poza uczelnią i mieć swój cel.

„Uczelnia to jest takie miasto w mieście. To, że się usłyszy, że jest tak lub inaczej, wcale nie musi być prawdą dla danej osoby.”

Mówi, że warto wiedzieć, na co się przychodzi, wiedzieć, czy będzie się pracowało w jakimś grancie. Warto też zastanowić się, czy są osoby na uczelni, które będą nas wspierać. A jeżeli nie, to czy w tym mieście mamy rodzinę lub przyjaciół.

„Czasem na uczelni jest atmosfera wielkiej współpracy. Słyszałam takie historie, że doktorantki czują się bardzo dobrze i jeszcze słyszą od przełożonych, że to jest najlepszy czas do zajścia w ciążę, a wszelkie wsparcie będzie im dane. Niemniej jednak, słyszałam też o rywalizacji i o trudach. Niektórzy nie czują się przyjęci i jest to dla nich stresujące doświadczenie, nie czują się częścią grupy, przez co ciężej im się jest zaaklimatyzować.”

Zauważa, że uczelnia, szczególnie w przypadku doktorantów przedmiotów ścisłych, potrafi pochłaniać ogromne ilości czasu, a posiadanie przestrzeni, w której można się odstresować i w której są osoby wspierające i rozumiejące, ile wysiłku wymaga doktorat, jest bardzo ważne.

Barbara Niemczyk
Bio:
I graduated from a bachelor's degree in applied linguistics and a master's degree in journalism. I have done numerous internships and fellowships in the past years, including a translation traineeship at one of the EU Institutions and a journalistic fellowship at Deutsche Welle. I have a big passion for telling stories, talking with people and exchanging ideas. I am proactive and have excellent writing skills and ease at making new connections. I like to spend my free time sailing, hiking and practicing Ashtanga Yoga.
Dodaj komentarz