Doktorantka Ola Gracjasz obecnie mieszka w Brukseli, w Belgii gdzie pała się różnymi dorywczymi pracami. Uczestniczy w projektach społecznych i artystycznych oraz okazjonalnie bierze udział w konferencjach naukowych. Jednym z takich projektów jest stowarzyszenie społeczno-polityczne o nazwie „Yoga Communautaire”, w którym oferują niedrogie i inkluzywne zajęcia jogi w Brukseli. Rozwija swoją pracę jako fotografka, oferując sesje zdjęciowe dla artystów i zespołów, a także zorganizowała interaktywną wystawę w Leuven, w Belgii (www.olagracjasz.com). Poświęca również czas na naukę języka francuskiego. Po obronie wybiera się na kilkumiesięczną podróż do Azji.
Jak rozpoczęła się Pani przygoda z nauką? Jakie czynniki skłoniły Panią do podjęcia decyzji o wyjeździe za granicę? Jakie były największe wyzwania związane z tą decyzją?
Moja przygoda z nauką rozpoczęła się od niezdecydowania i przypadku. Po ukończeniu Liceum Ogólnokształcącego nr 1 w Wadowicach starałam się dostać do kilku szkół aktorskich, lecz nie udało się. W międzyczasie składałam też papiery na Krakowski Uniwersytet Jagielloński, na kilka kierunków, które nie były ze sobą zbyt powiązane, a tym bardziej nie korespondowały z przedmiotami które wybrałam sobie na maturę. Złożyłam więc papiery na psychologię, kognitywistykę, dziennikarstwo oraz humanistyczne studia międzywydziałowe (wtedy pojawiły się one po raz pierwszy). W wakacje przed rozpoczęciem studiów, razem z koleżanką, wyjechałyśmy do Londynu by pracować wakacyjnie jako au-pair. Ona po wakacjach wróciła do Krakowa a ja, będąc jeszcze w Londynie, otrzymałam informacje, że nie dostałam się na żaden z wybranych kierunków. Miałam do wyboru wrócić i iść na studia zaoczne lub zostać w Londynie, zastanowić się jaki kierunek chcę studiować i podejść jeszcze raz do matury z wybranego przedmiotu, który będzie na ten kierunek wymagany. Postanowiłam więc zostać w Londynie, skupić się na nauce języka i odłożyć trochę pieniędzy, bo warunki pracy były tam bardzo dobre. Pobyt w Londynie, mimo że nierzadko czułam się samotna i niewidzialna, zmienił zupełnie bieg mojego życia. Bardzo szybko pojawił się pomysł by złożyć papiery na angielskie uczelnie – bardzo wspierał mnie znajomy z Polski, który w tym czasie robił doktorat z psychologii społecznej w Cambridge (obecnie jest dobrze znanym profesorem na Uniwersytecie w Stanford). Namówił mnie też bym wybrała psychologię społeczną jako przedmiot nauki. Złożyłam więc dokumenty na kilka angielskich uczelni i dostałam się na dwie, jedną w Liverpool a drugą w Yorku. Wybrałam York ponieważ wydawał mi się bardziej artystycznym środowiskiem. Po roku przebywania w Londynie i trzy-miesięcznej podróży po Azji zaczęłam trzyletnie studia na kierunku Socjologia w połączeniu z Psychologią Społeczną na wydziale Socjologii na Uniwersytecie w York. Podczas tych studiów dosyć szybko zrezygnowałam z psychologii społecznej, okazało się, że nauka o społeczeństwie jest mi bliższa, chociaż nie raz zastanawiałam się nad zmianą kierunku. Na trzecim roku studiów wyjechałam na wymianę studencką (Erasmus) do Maastricht do Holandii, gdzie przez jeden semestr uczęszczałam na kurs Sztuka i Kultura na wydziale Sztuk i Nauk Społecznych.
Pobyt w Maastricht był dla mnie punktem zwrotnym i zadecydował o późniejszym wyborze Holandii jako kraju kontynuacji studiów. Był to też pierwszy raz, gdy mogłam doświadczyć studenckiego życia, gdyż do tej pory pracowałam, nierzadko żonglując kilkoma pracami jednocześnie, by opłacić moje życie w Anglii – na studia wzięłam pożyczkę studencką, którą wciąż spłacam. Po zakończeniu licencjatu i rocznej przerwie podczas której głównie podróżowałam i pracowałam tu i tam, zdecydowałam się na studia z Antropologii Kulturowej na Uniwersytecie w Utrecht – po trzech latach nauki i wielu podróżach zaczęłam dostrzegać ograniczenia socjologii i antropologia wydawała mi się ciekawsza, pełniejsza, mniej eurocentryczna i pozwalająca na większą swobodę twórczą. Uniwersytet w Utrecht oferował też w tym czasie kilka stypendiów i ja na takie stypendium się załapałam, co zadecydowało o tym że wybrałam Utrecht, a nie inne holenderskie uniwersytety, chociażby Amsterdam. Podczas moich dwuletnich studiów magisterskich wyjechałam na półroczne badania naukowe na Kubę, gdzie studiowałam znaczenie społeczno-kulturowe opętań przez duchy podczas religijnych ceremonii Santerii (opowiadam o tym w podcaście „Widok Świata z Lotu Drozda”, napisałam też artykuł, który ukazał się w miesięczniku ZNAK oraz obecnie czekam na publikację rozdziału w nowym podręczniku „Handbook of Ecstatic Religions” wydawnictwa Bloomsbury). Temat alternatywnych stanów świadomości jest mi wciąż bliski i nakierował mnie na krótki epizod badań nad historią badań substancji psychodelicznych – prezentowałam mój artykuł na kilku konferencjach, w Anglii i Holandii.Po ukończeniu studiów magisterskich otrzymałam propozycję dołączenia jako doktorantka do zespołu naukowego, który zaczynał badania nad dużym projektem finansowanym przez Europejski Centrum Badawcze (ERC): https://www.universiteitleiden.nl/en/foodcitizen. Projekt ERC „Obywatele żywności?” (Food Citizens?) to analiza porównawcza istniejącego w Europie zjawiska wspólnotowego pozyskiwania żywność, polegającego na tworzeniu sieci osób organizujących bezpośrednią produkcję, dystrybucję i konsumpcję żywności. Tematyka tego projektu nie łączyła się z moją pracą magisterską, lecz miała wiele wspólnego z moją pracą licencjacką, którą napisałam na temat wyborów żywieniowych studentów. Bardziej niż żywnością byłam zainteresowana aktywistycznym wymiarem tych badań oraz perspektywą powrotu do Polski bo tam miały odbyć się moje badania. Przekonywujący był też dla mnie aspekt pracy w zespole oraz możliwość używania metodologii wizualnych. W 2019 przyjechałam do Gdańska, gdzie prowadziłam około 15 miesięczne badania w terenie. Aktualnie oczekuję obrony mojej pracy doktoranckiej (8 listopada). Moja praca będzie dostępna open source online.
Jakie korzyści przynosi Pani praca w międzynarodowym środowisku naukowym w porównaniu z pracą w Polsce?
Ciężko mi porównać pracę w międzynarodowym środowisku a pracę w Polsce, ponieważ w Polsce nigdy de facto nie pracowałam.
Czy utrzymuje Pani kontakt z polskimi środowiskami naukowymi?
Tak, zwłaszcza po moim pobycie w Gdańsku, podczas którego poznałam świetnych badaczy z różnych polskich uczelni. Wymieniamy się informacjami i czasem spotykamy na międzynarodowych wydarzeniach naukowych.
Nad czym Pani obecnie pracuje i jaki jest główny przedmiot Pani badań naukowych?
Obecnie przygotowuję się do obrony mojej pracy doktoranckiej. Najbardziej interesują mnie środowiska aktywistyczne i feministyczne, samoorganizacja oraz działania postkapitalistyczne.
Jakie jest Pani najważniejsze dokonanie naukowe lub odkrycie? Dlaczego jest ważne?
W mojej pracy doktorskiej prezentuję argument podważający ciągłe używanie kategorii ‘post socjalizmu’ jako głównej i jedynej soczewki do analizy współczesnej Polski. Uważam, że Polska jest krajem dynamicznie zmieniającym się, częścią zglobalizowanego świata, którego społeczeństwo bezustannie na nowo buduje swoją tożsamość bazując jednocześnie na dziedzictwie kulturowym z czasów przed komunizmem oraz na współczesnym, krytycznym spojrzeniu na rzeczywistość polityczną i społeczno-kulturową.
Jakie są największe wyzwania z jakimi mierzy się Pani w swojej pracy naukowej?
Środowisko naukowe jest trudne i wymagające. Zazwyczaj czuję się „nie na miejscu”. Uważam też, że język nauki jest niedostępny i niepotrzebnie skomplikowany.
Czy istnieją konsekwencje praktyczne lub potencjalne zastosowania wyników Pani badań naukowych? Jak Pani widzi ich wpływ na społeczeństwo lub gospodarkę?
Mam nadzieję, że podważanie eurocentrycznego spojrzenia na świat pozwoli nam wszystkim żyć w większej świadomości. Liczę też na to, że ta część społeczeństwa polskiego, która czuje się gorsza niż tzw. „świat zachodni”, będzie mogła spojrzeć na siebie w pełniejszy sposób i na otaczające nas, przestarzałe kategorie, które trzymają nas w swych skostniałych szponach, nie zważając na upływ czasu, wymianę inspiracji oraz rozwój krytycznego myślenia i podążające za nim działania obywatelskie.
Jakich rad udzieliłaby Pani młodym naukowcom u progu swoich karier naukowych?
Podążaj za głosem serca – nie ma lepszej motywacji do pracy naukowej niż znalezienie tematyki/perspektywy, która jest Ci bliska. Jednocześnie kultywuj samo-dyscyplinę i nie daj się presji.
Fot. Unsplash