Dumni z bycia Polakami - przeczytaj nowe wydanie Kwartalnika Coopernicus!
Artykuł - zdjęcie główne
Studia, studia i po studiach… a potem? Co dalej? – wywiad z dr Dorotą Komar, epigenetyczką oraz popularyzatorką nauki

Biohaterka – redaktorka Coopernicus, naukowczyni z Instytutu Agrofizyki PAN

Dr Dorota Komar – naukowczyni, biotechnolożka, popularyztorka nauki

W dzisiejszym świecie, gdzie postęp technologiczny i naukowy odgrywa znaczącą rolę, studia z zakresu biologii i biotechnologii stają się wyjątkowo atrakcyjnym wyborem. Absolwenci tych kierunków zdobywają nie tylko solidne podstawy w dziedzinie nauk przyrodniczych, ale otwierają sobie również szerokie spektrum możliwości kariery zawodowej, mogące znacząco wpłynąć na rozwój społeczeństwa i świata. W roku akademickim 2021/22 z dziedziny nauk przyrodniczych studia ukończyło prawie 12 tys. absolwentów (źródło GUS).

Studia biologiczne i biotechnologiczne to nie tylko podróż w głąb struktur życia na poziomie komórkowym, ale również eksploracja możliwości technologii, które pozwalają na wykorzystanie tychże struktur do celów medycznych, przemysłowych lub środowiskowych.

Kluczową cechą tych studiów jest ich interdyscyplinarność – połączenie biologii z technologią otwiera drzwi do wielu obszarów zawodowych. Absolwenci biologii i biotechnologii mogą odnaleźć się w różnorodnych środowiskach pracy, takich jak laboratoria medyczne, firmy farmaceutyczne, przemysł spożywczy i przemysłowy oraz instytuty badawcze.

O pracy w nauce i doświadczeniach dotyczących rynku pracy opowie moja rozmówczyni – dr Dorota Komar, naukowczyni pracującą w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie. W swojej pracy naukowej zajmuje się epigenetyką, obecnie skupia się w szczególności na epigenetycznych markerach w menopauzie i starzeniu się. Dr Komar jest również popularyzatorką nauki, prowadzi profil na Instagramie pod nazwą @darwininchaneldress, gdzie opowiada głównie o epigenetyce (ale nie tylko), porusza tematy związane z klimatem, życiu naukowczyni, pokazuje swoje naukowe podróże. Prowadziła ona serię #niedzielne dzielenie, gdzie opowiadała o odkryciach naukowych, które zaciekawiły ją w ciągu danego tygodnia. Dzieli się wiedzą w bardzo przystępny sposób, opierając wszystko na rzetelnych źródłach naukowych. 

Biohaterka: Jakie studia skończyłaś i dlaczego zdecydowałaś się właśnie na te? To był dobry wybór z perspektywy czasu?

Dr Dorota Komar: Skończyłam biotechnologie w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego (SGGW). Szczerze, jako licealistka zupełnie nie wiedziałam, jak sensowniej oceniać polskie jednostki i to, jaki kierunek jest najlepszy, poza korzystaniem z różnych dostępnych rankingów. W tamtym okresie, biotechnologia na SGGW była oceniana jako najlepszy tego typu kierunek w kraju. Zawsze ciągnęło mnie do bardziej praktycznej strony science, chciałam robić coś, co się przyda. Uczelnia rolnicza wydawała się dawać dostęp do takiego praktycznego podejścia do biotechnologii. Miała specjalizacje, które brzmiały jakoś tak namacalnie oraz dawała tytuł inżyniera/ki, zamiast licencjatu, co wydawało mi się, że wyróżni mnie na rynku pracy. Zgodnie z tym utylitarnym podejściem, według krążących opinii dawała dużo wiedzy praktycznej, samodzielnej pracy, co wydawało mi się bardziej wartościowe niż wiedza teoretyczna, którą zawsze można zdobyć samodzielnie.

Z perspektywy czasu wydaje mi się, że jeśli ktoś chce rozwijać karierę naukową, to chyba powinien bardziej skupić się na tym, jak publikują profesorowie danej uczelni, jakie uczelnia ma współpracę, jakie możliwości praktyk i wyjazdów oferuje.

Wciąż jednak, oceniam międzywydziałowe studium biotechnologii na SGGW bardzo dobrze. Wydaje mi się, że ogromnym plusem były jego niewielkie rozmiary (początkowo na jednym roku jedynie 60 osób). Nie studiowałam nigdzie indziej, więc nie jestem w stanie ocenić czy było lepsze, czy gorsze niż biotechnologia na innych uczelniach. Na pewno jednak bardzo dużo się tam nauczyłam i w dużej mierze studium sprawiło, że jestem tym, kim jestem. Ach, i zdecydowanie nie zawiodło w przeszkoleniu praktycznym – miałam na pewno dużo więcej swobody i samodzielności w laboratorium na wczesnych etapach kariery, niż moi współpracownicy z innych europejskich uczelni.

Biohaterka: Jakie umiejętności lub wiedzę uważasz za najbardziej wartościową z czasów studiów?

Dr Dorota Komar: Takie wartościowanie jest zawsze bardzo trudne, bo masę rzeczy uważam za wartościowe, więc powiem to, co mi przyszło do głowy jako pierwsze: umiejętność prezentowania. Staram się, żeby nie było tego widać, ale jestem bardzo nieśmiała. Wszelkie wystąpienia publiczne to dla mnie ogromny stres, a to niestety duża część życia naukowca. Moja pierwsza prezentacja na studiach była prowadzona w grupie. Gdy nadeszła moja część, ze stresu zupełnie straciłam kontakt ze światem: oczy zaszły mi mgłą, w uszach słyszałam dzwonienie, przestałam kojarzyć, gdzie jestem i co się dzieje. Jedyne, co potrafiłam zrobić, to mechanicznie wyrecytować wyuczoną na pamięć treść prezentacji. Zapomniałam nawet przełączać slajdy, całe szczęście pomogła mi koleżanka z grupy (dziękuję Ewo!), która zakradła mi się za plecy i próbowała dopasować slajdy do tego, co mówię.

Mieliśmy naprawdę dużo prezentacji, szczególnie pod koniec edukacji, gdzie prezentowaliśmy wybrane przez nas publikacje naukowe. Od tamtego momentu przeszłam długą drogę i dzisiaj za swoje prezentacje nawet dostaje wyróżnienia. I to nie kwestia wrodzonych predyspozycji, tylko ciężkiej pracy, zapoczątkowanej właśnie na SGGW.

Biohaterka: Jakie wyzwania napotkałaś podczas szukania pracy związanej z biologią po ukończeniu studiów?

Dr Dorota Komar: Osobiście nie miałam problemów ze znalezieniem pracy. Nowy projekt zawsze wydawał się już na mnie czekać (co niektórzy interpretują jako celowanie poniżej swoich możliwości). To, co wydaje mi się najtrudniejsze obserwując zmagania innych (niesamowitych, zdolnych i cudownych naukowców, którzy według wszelkich znaków nie powinni mieć żadnego problemu ze znalezieniem pracy) to trudność w zsynchronizowaniu miejsca, czasu i dziedziny. Bardzo ciężko jest znaleźć pozycję w tym obszarze, który cię interesuje, dokładnie w momencie, gdy kończy się projekt, dokładnie w kraju, w którym chcesz mieszkać. Albo zsynchronizować dostępne finansowanie (aby temat, nad którym chcesz pracować był finansowany w roku, kiedy możesz się o dofinansowanie ubiegać). Praca naukowa lubi się z mobilnością. Możesz stosunkowo łatwo znaleźć wymarzona pozycję, jeśli masz do wyboru cały świat. Gdy z czasem chcesz się związać z jednym miejscem, sytuacja się komplikuje.

Biohaterka: Czy byłaś zaskoczona różnorodnością ścieżek kariery dostępnych dla absolwentów? Czy może rynek Cię rozczarował? Czy nie widziałaś się nigdzie indziej niż w nauce?

Dr Dorota Komar: Jakoś na początku doktoratu, robiłam też podyplomówkę, taki MBA dla naukowców i tam uświadomili mi, jak wartościowe są osoby z doktoratem, dla różnych branży. To osoby, które tuż po studiach, zarządzały dużym projektem, zasobami. Po obronie wykazały, że są w stanie doprowadzić duży projekt do końca, odpowiednio go raportować. W zależności od projektu mają wspaniałe i cenione umiejętności: technical writing, communication skills, data analysis, itd (Biohaterka: chodzi o umiejętności miękkie – komunikacja z ludźmi, pisanie w specjalistycznym języku, analizowanie danych). W tamtych czasach było bardzo wąskie spojrzenie na umiejętności: jeśli potrzebuje osoby od wklepywania dziwnych szlaczków w excelu, pokaż mi ukończony kurs wklepywania dziwnych szlaczków w excelu. Wydaje mi się, że to się bardzo mocno zmieniło, od kiedy na polski rynek weszło dużo korporacji z obszaru healthcare i teraz jest sporo możliwości. Domyślam się, że osoba, która ukończyła kierunek biologiczny ma teraz sporo możliwości, żeby się rozwijać poza pracą naukową.

Biohaterka: Jakie rady miałabyś dla obecnych studentów biologii, którzy przygotowują się do wejścia na rynek pracy? Czy dostrzegasz jakieś trendy lub zmiany na rynku pracy dla biologów w ciągu ostatnich kilku lat?

Dr Dorota Komar: Wydaje mi się, że narzędzia bioinformatyczne na tyle usprawniają pracę laboratoryjną, że warto porządnie zainwestować w naukę Pythona i R. Nawet, jeżeli pozycja nie będzie tego wymagała, znajomość tych języków może ogromnie ułatwić analizę i wizualizację danych.

Biohaterka: Czy istnieją specyficzne umiejętności, które uważasz za kluczowe dla sukcesu w branży biologicznej?

Dr Dorota Komar: Branża biologiczna to ogromnie szerokie pojęcie, zazębia się ona z wieloma innymi dyscyplinami. Pracując w branży biologicznej można projektować leki na komputerze, syntetyzować je w wielkim laboratorium, sprawdzać mechanizm ich działania na modelach in-vitro, albo skuteczność u pacjentów. Można liczyć robaczki w Himalajach, łowić okrzemki przy Arktyce albo nadzorować badania kliniczne na Mokotowie. Praca to przeogromna część naszego życia. Zamiast tracić czas na doszkalanie się z umiejętności, które zrównają nas z masą innych kandydatów, warto zainwestować w coś, co wyzwala w nas pasje i współgra z naszymi naturalnymi zdolnościami.

Biohaterka: Jakie są najbardziej ekscytujące aspekty twojej pracy obecnie, a jakie dołujące? Polecasz pracę naukową?

Dr Dorota Komar: Najbardziej ekscytujące jest to, co było ekscytujące od samego początku wyboru ścieżki kariery. Że podczas tej 1/3 mojego życia, które w ciągu dnia poświęcam na pracę (8/24h), robię coś, co ma szansę zmienić świat na lepsze. To przeogromny przywilej, za który jestem wdzięczna.

Dołujące jest to, że takiej pracy, jaką mam obecnie, nie byłabym w stanie wykonywać w Polsce (bo nie istnieje taka pozycja).

Czy polecam pracę naukową? Praca to nie nowa piekarnia. Nie jest to coś, co można uniwersalnie polecić każdemu. Stanowi ona co najmniej 1/3 życia. Mogę jedynie powiedzieć, że mimo wielu negatywnych aspektów, dla osoby, która lubi cały czas doświadczać czegoś nowego, jest otwarta, ciekawa wszystkiego, pasjonuje ją droga, a nie efekt końcowy, jest pewna siebie i motywowana przez idee, będzie to na pewno pasjonująca podróż.

Biohaterka: Czy widzisz jakieś istotne obszary rozwoju zawodowego dla osób z wykształceniem biologicznym w nadchodzących latach?

Dr Dorota Komar: Wydaje mi się, że era takiego dłubania, aby dłubać, „scientia gratia scientiae” już się w Europie skończyły i oczekujemy projektów naukowych, które przyniosą mierzalne efekty. Naprawdę zmienią świat na lepsze. Oczekuje się multidyscyplinarnych projektów (z wykorzystaniem dostępnych narzędzi: AI – artificial intelligence, machine learning, deep learning), które będą rozwiązywać realne problemy, wyników, które umożliwią odpowiednia legislacje itd. Ze względu na kryzys klimatyczny, na pewno wszelkie projekty związane ze środowiskiem, budowaniem odporności itp. Odpowiednia popularyzacja nauki, przez wykwalifikowane osoby i bioetyka (ile świetnych projektów utknęło, przez zaniedbanie aspektów społecznych i politycznych?).

Biohaterka: Czy warto pracować za granicą? Jakich umiejętności nabyłaś w czasie swoich licznych podróży?

Dr Dorota Komar: Na pewno warto wyjechać chociaż na chwilę, chociaż na kilkumiesięczne praktyki. A jeżeli nie za granicę, to chociaż do innych miast albo innych ośrodków naukowych. Przełomów rzadko kiedy dokonuje się robiąc coś dokładnie tak samo, jak zawsze. Science kwitnie na nowości, inspiracji, wykorzystaniem czegoś w nowy sposób, spojrzeniem od innej strony. Życie za granicą zmusiło mnie do wielu rzeczy, jak używanie języków obcych, budowanie życia od początku, tworzenia relacji z nieznanymi ludźmi i ciągłego przełamywania swojej strefy komfortu. W Brukseli powinien stanąć pomnik w podziwie ludzi, którym udało się załatwić sprawę urzędową, w języku, którego nie znają.

Biologiczny Hejted
Bio:
Anonimowa popularyzatorka nauki. Moją misją jest przedstawiać trudne naukowe zagadnienia w sposób satyryczny, przyjazny dla osób nie będących na co dzień w świecie nauki. Konfrontuje \"porady internetowe\" z faktami opartymi na dowodach naukowych, obalam szkodliwe mity oraz przybliżam życie młodego naukowca \"od kuchni\".
Napisany przez:

Biologiczny Hejted

Dodaj komentarz